Po latach, kiedy Filip chciał kupić ziemię na wsi, zjeździł całą ścianę wschodnią od Beskidu Niskiego w kierunku północy, w poszukiwaniu wyjątkowego miejsca. Ponownie trafił nad Jaczno i nie miał już wątpliwości – Jest to jeden z piękniejszych krajobrazów, przynajmniej w północnej Polsce. Wiedzieliśmy, że znaleźliśmy unikalne miejsce i postanowiliśmy rozpocząć naszą przygodę – mówi Filip. I właśnie tu zapragnął wybudować dom na niewielkim półwyspie, wchodzącym w malownicze jezioro Jaczno.
Nazwę tę nosi nie tylko jezioro, ale również wioska znajdująca się w pobliżu gościńca. Jak głosi legenda, król przejeżdżający przez te ziemie na polowanie, został poczęstowany przez mieszkańców wioski miejscowym rarytasem – pieczonymi rakami. Tak bardzo mu smakowały, że skomplementował danie – jaczne raki, co w dawnym języku tych ziem oznaczało „wyborne”, „wspaniałe”. Dzisiaj nikt nie wie jaki to był władca i na potrzeby legendy uznano, że był to Kirkor.
Kiedy przyjechali na miejsce, zastali stodołę i dom – pozostałości po byłych właścicielach, którzy założyli tu siedlisko prawdopodobnie w połowie ubiegłego stulecia. Odrestaurowali dom i wybudowali na starych fundamentach nowy budynek, stylizowany na stary. Skąd płynęła inspiracja? Postanowili cofnąć się o jakieś 300 lat i wykorzystać w budowie dwa główne budulce – okoliczny kamień i drewno.
W projekcie domu Filipowi pomagał kuzyn, Rafał Strumiłło. Budowa trwała 2 lata, wymagała wielu zmian ze względu na trudność terenu i problemy, jakim musieli stawić czoło. Często projektowali na szybko w nocy, aby następnego dnia wprowadzić go w życie. – Być może cały urok Jaczna polega na tym, że nie był to budynek zaprojektowany konsekwentnie, ale prawdziwa komedia pomyłek – dodaje z uśmiechem Filip.
Dodatkową trudność stwarzały okoliczne drogi, a raczej ich brak. Glina uniemożliwiała transport wielu materiałów do budowy. – Jak dzwoniliśmy do hurtowni, żeby nam przywieźli cegły to słyszeliśmy, że nie ma mowy. Przywozili je nam do Udziejka, skąd później transportowaliśmy je traktorami i wozami drabiniastymi – mówi Filip. Teraz drogi są utwardzone, co prawda piaszczyste, ale ileż emocjonującej przygody może dostarczyć jazda terenowa.
Początkowo nie myśleli o prowadzeniu gospodarstwa agroturystycznego, chcieli tu po prostu zamieszkać. W Warszawie, a później w Podkowie Leśnej, prowadzili otwarty dom i przyjmowali dużo znajomych. Z czasem postanowili w Jacznie otworzyć drzwi nie tylko dla własnych znajomych i okazało się, że idealnie odnajdują się w tej roli. Początki były jednak traumatyczne. – Pierwsi goście to była impreza integracyjna – mówi Filip. Kiedy przyjechał autokar i wysiadło z niego 40 osób już po „mocnej integracji” w czasie drogi, byłem przerażony, zastanawiałem się czy tak ma wyglądać moje życie… Ale nigdy więcej nie zdarzyła nam się podobna sytuacja, mamy wspaniałych gości – dodaje. – Najwięcej osób przyjeżdża do nas jest w lipcu i sierpniu – mówi Kasia. – Każda z pór roku ma swój klimat. Są goście, którzy lubią jesień, jest wówczas nieco inna aura, wieje wiatr, nawet ogień inaczej pali się w kominku. Wielu gości przyjeżdża o tej samej porze, aby spotkać się z zaprzyjaźnionymi u nas rodzinami – dodaje Kasia.
Gościniec Jaczno może pomieścić maksymalnie 40 osób, ale w tej przestrzeni każdy odnajdzie swoje miejsce i właściwie poza jadalnią, nie odczuje obecności innych gości. – Każdy pokój ma swoją nazwę i wiąże się z nią historia np. U górali – na pamiątkę ekipy ciesielskiej z Zakopanego, którzy budowali jeden z budynków Gościńca, Żuraw – ze względu na motyw architektoniczny, Rzeźbiarnia – ze względu na pracownię rzeźbiarską, która miała tu powstać – mówi Kasia.
Na gości czeka wspaniała, tradycyjna polska kuchnia, w którą wkomponowane są typowe dania regionalne np. kartacze, babka ziemniaczana, pieczone pierogi czy typowe dla tych terenów ciasto czyli sękacz. W gościńcu znajdziemy również lokalne produkty tj. sery podpuszczkowe z Wiżajn, jajka, warzywa, mięso, mleko z okolicznych gospodarstw. – Czasem pieczemy sami chleb, czasem pieką nam go tradycyjną metodą lokalne gospodynie – mówi Kasia. – Podobnie jest z wędlinami. Nie wyobrażam sobie, abyśmy mogli żyć bez współpracy z lokalnymi gospodarstwami i gospodyniami, to im zawdzięczamy wysoką jakość produktów, jakie serwujemy naszym gościom – stwierdza Kasia.
Jakie atrakcje czekają na gości w okolicy? Można wybrać się m.in. na fotosafari lub na wyprawę po Suwalskim Parku Krajobrazowym, zwiedzić kresowe wioski i miasteczka, głazowisko w Bachanowie, powstałe przez nagromadzenie się kamieni, naniesionych przez lodowiec. Niedaleko znajduje się również cmentarzysko Jaćwingów, położone w pobliżu wsi Szwajcaria z około 100 kurhanami, pochodzącymi z II – VI w. n. e.
Zwolennicy mocniejszych wrażeń mogą ponurkować w najgłębszym polskim jeziorze Hańcza lub skoczyć na linie ze słynnych wiaduktów w Stańczykach. Świetnych wrażeń mogą dostarczyć spływy kajakowe Czarną Hańczą, Rospudą i Krutynią, a przy dłuższym pobycie można zorganizować wyjazd na Litwę, Łotwę czy Estonię.
Cena za dobę: 250 – 270 PLN za 2 os. pokój poza sezonem, 285 – 305PLN za 2 os. pokój w sezonie, apartament dla 4 osób poza sezonem 470 PLN, w sezonie 510 PLN. Cena obejmuje śniadanie.
Liczba pokoi: 12
Atrakcje: trasy rowerowe, kajaki, fotosafari, nurkowanie, spacery, rowery, łódka
Miejsce przyjazne dzieciom i zwierzętom
Udogodnienia: wi-fi, parking