Historia sercem pisana
W przedwojennym sadzie łemkowskiego gospodarza Petro Swysta, Grażyna i Michał odtworzyli dwa drewniane domy, w których przyjmują gości. Jeden z budynków to pożydowska chata przeniesiona z pobliskiej Ropy, zaś drugi to tradycyjny łemkowski dom, który przywędrował z podgrybowskiej Florynki. Zrekonstruowane z wielką starannością, wyglądają jakby stały tu od zawsze. Sami gospodarze mieszkają w domu na wzgórzu, postawionym przez ekipę górali, z widokiem na Ostry Wierch.
Grażyna związana jest z Ropkami praktycznie od urodzenia. Gdy miała dwa lata jej rodzice wrócili z ziem odzyskanych na ojcowiznę. Zna tutaj każdy zakamarek. Z Michałem, rodowitym Warszawiakiem, poznali się gdy przyjeżdżał regularnie do miejscowej drużyny harcerskiej. Grażyna nie wyobrażała sobie życia gdzie indziej, więc po 10 latach studiowania i mieszkania w Krakowie, wróciła do rodzinnej wsi. Michał zaś zakochał się nie tylko w niej, lecz również w pięknej okolicy. Postanowili osiąść w Ropkach na stałe i tutaj znaleźć pomysł na wspólne życie.
Kraina ta kryje smutną historię Łemków, którzy w wyniku akcji wysiedleńczych musieli opuścić swoje domy, zostawiając cały dobytek. Dziś świadczą o tym dziko rosnące drzewa owocowe, drogi prowadzące donikąd, samotne cerkwie i podmurowania dawnych gospodarstw. W Ropkach mieszkało niegdyś 70 rodzin, dziś jest niewiele ponad 30 osób. Porzucone domostwa, ograbione lub doszczętnie rozebrane, niszczały przez lata. Tylko nieliczni powrócili po latach tułaczki, bo często nie było do czego wracać. Wydawałoby się, że wieś skazana została na wymarcie, nawet cerkiew przeniesiono do skansenu w Sanoku. Urok tego miejsca jest wyjątkowy, mimo, że krzyżują się tu 3 beskidzkie szlaki turystyczne, spotkać można jedynie pojedynczych wędrowców. Kto raz przyjedzie do Ropek, będzie chciał tu wracać. I tak powstają od jakiegoś czasu nowe miejsca z noclegami, coraz więcej przybywa mieszkańców, niektórzy przenoszą tu stare, drewniane domy.
W agroturystyce Swystowy Sad jest 7 przytulnych pokoi dla gości, wyposażonych w wiekowe meble i sprzęty zdobyte na targach staroci. Wspólna przestrzeń to jadalnio-bawialnia, gdzie wszyscy spotykają się podczas posiłków, a regały z książkami kuszą dobrymi tytułami, zarówno dla dorosłych jak i dla dzieci. Podobno niektórzy nawet wypożyczają lektury, które odsyłają pocztą po przeczytaniu. Jak twierdzi Grażyna, żadna książka jeszcze nie zaginęła. Na tych, strudzonych górskim wędrówkami czekają miękkie kanapy i wygodne fotele przy kominku. Najmłodsi, o ile nie przebywają w ogrodzie z atrakcjami w postaci placu zabaw, trampoliny, hamaków, leżaków i strumyka, chętnie spędzają czas w kąciku z zabawkami, a gdy idą spać, dorośli robią użytek z pokaźnej kolekcji gier planszowych. Jednak chyba najmilszym momentem dnia są wieczorne ogniska, kiedy do późnej pory przeciągają się rozmowy, śpiewy, pieczenie kiełbasek i obserwowanie rozgwieżdżonego nieba.
Bierzcie, jedzcie, nie dajcie się prosić
To łemkowskie przysłowie jest hasłem przewodnim Swystowego Sadu. Rządzi tu smaczna, domowa, bezmięsna kuchnia, oparta na naturalnych produktach. Podczas śniadania prym wiodą sery – kozie od gospodarzy, przygotowywane na różne sposoby, krowie lub owcze z okolicznych gospodarstw i bacówek. Codziennie na gości czeka wegetariańska niespodzianka w postaci aromatycznej pasty ze słonecznika z kurkumą i cebulką według przepisu Grażyny czy też pasztetu orzechowo-pieczarkowego. Całości dopełniają własne dżemy, miód z pobliskiej pasieki i owsianka. Sympatycznym zwyczajem jest wspólne spożywanie posiłków z rodziną Furmanów, jeśli tylko pozwala im na to czas – oprócz Grażyny i Michała, którzy często towarzyszą swoim gościom, porozmawiać można wtedy z ich dziećmi – Hanią, Melą i Julkiem. Doradzą dokąd wybrać się na wycieczkę, gdzie kupić najlepsze oscypki lub ręcznie wykonaną ceramikę, opowiedzą o miejscowych zwyczajach i historii.
Kuchnia jest sercem tego domu i nie tylko dzieciom trudno jest dostosować się do zasady, żeby nie przechodzić tędy do salonu, zapachy przyciągną nawet największego niejadka. Małgosia, wspierająca od lat Państwa Furmanów w pracach kuchennych, uwija się przy pierogach, tartach warzywnych, kotlecikach z kaszą czy rybą, aromatycznych zupach i słodkich wypiekach. Zawsze serdeczna i uśmiechnięta, chętnie podzieli się przepisem. Specjalnością pani domu jest kisełycia czyli żur na owsianym zakwasie z czosnkiem i cebulą, który Grażyna zapamiętała z dzieciństwa. Jej babcia i mama gotowały go gdy na dworze robiło się zimno. Sekret swystowego jedzenia polega na tym, że przygotowywane jest na piecu opalanym drewnem. Nawet najprostsze dania smakują inaczej, lepiej. Piec ten długo trzyma ciepło, więc kto spóźni się na kolację, z pewnością znajdzie coś smacznego właśnie tam.
Drogi i bezdroża beskidzkie
Do Ropek niełatwo jest trafić, wąska droga zdaje się wić w nieskończoność. Może to i dobrze, bo widoki zapierają dech w piersiach, a krajobraz potrafi zmienić się z każdym zakrętem. Czy aby na pewno minęło już 5 kilometrów? Jest drogowskaz! Jeszcze tylko w lewo za mostkiem przy „białym domku”, w dół, pod górę i jesteśmy. Lepiej uważać jak się jedzie, bo w razie zabłądzenia nie będzie jak zadzwonić po wskazówki – na tym właśnie polega urok tego miejsca. Nie ma zasięgu telefonicznego, nie ma telewizji, za to jest czas dla rodziny, dla siebie. Taką okazję trzeba wykorzystać jak najlepiej.
Beskid Niski zaskakuje ciszą, dzikością krajobrazu i pięknymi plenerami. To wymarzone miejsce do pieszych wędrówek, wycieczek rowerowych czy konnych. Samotne cerkwie i cmentarze z I wojny światowej, na które natknąć się można w różnych zakątkach, nadają górom swoistej tajemniczości, przypominają o barwnej historii tego miejsca. Warto wybrać się na Szlak Architektury Drewnianej odkrywający zabytkowe obiekty budownictwa drewnianego, z których kilka wpisanych jest na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. W Wysowej Zdrój, kameralnym uzdrowisku, można zwiedzić niewielki, zadbany park zdrojowy i pijalnię wód mineralnych, zbudowaną na wzór tej z okresu międzywojennego lub skorzystać z oferty parku wodnego. Zimą zadowoleni będą amatorzy nart biegowych, a jeśli ktoś preferuje narciarstwo zjazdowe, na Smerekowcu działa wyciąg narciarski.
Cena za dobę: 110 zł za 1 os. dorosłą z wyżywieniem, 60 zł za dziecko do lat 10, 25 zł za dziecko do lat 2, 15 zł za psa
Liczba pokoi: 7
Atrakcje: warsztaty kulinarno-artystyczne, w tym warsztaty śpiewu archaicznego, bezludne szlaki piesze, rowerowe i konne, Szlak Architektury Drewnianej, sporty wodne na Zalewie Klimkówka, narty biegowe i zjazdowe
Produkt wytwarzany: sery kozie
Miejsce przyjazne dzieciom i zwierzętom
Udogodnienia: wi-fi