Tam bywają goście, nie turyści…
Szukamy takich miejsc nie dlatego, że chcemy od czegoś uciec, tylko dlatego, że czegoś potrzebujemy. Ciszy, klimatu, dobrego jedzenia, ludzi myślących podobnie jak my. Powód jest taki zwyczajny, a jednak zaspokojenie go to luksus naszych czasów.
Trend Slow, który zrodził się ze sprzeciwu wobec kultury opartej na wydajności, presji i konsumpcjonizmie ma coraz większe grono zwolenników na całym świecie i rozprzestrzenia się na różne dziedziny naszego życia. Po epoce wyjazdów do komfortowych hoteli, hurtowo i bezosobowo obsługujących gości, po masowych wyjazdach za granicę w ramach zorganizowanych wycieczek, w czasie których zamiast poczuć miejsce i pobyć w nim, zaliczamy kolejne atrakcje i wracamy do domu bardziej zmęczeni niż przed urlopem, nurt Slow naturalnie objął również sposób spędzania wolnego czasu i podróżowania.
Coraz więcej osób szuka tzw. miejsc alternatywnych, z klimatem, gdzie można doświadczyć kontaktu z naturą, spróbować regionalnej kuchni i spotkać ludzi, którzy myślą podobnie. W Polsce pojawiły się znane na zachodzie Europy guest houses czyli domy gościnne. Nie mieszczą się one w stereotypowym obrazie wsi, są bardzo komfortowe, tworzone z dbałością o szczegóły, posiadają przepiękną architekturę i wszelkie udogodnienia.
Nie masz czasu, nie przyjeżdżaj
Co tworzy wyjątkowość tych miejsc i sprawia, że ludzie chcą do nich przyjeżdżać? Niektórzy szukają całkowitego spokoju i chcą naładować akumulatory. Wybierają samotnie, w których nie będą mieli zasięgu sieci, aby odciąć się od cywilizacji. Inni przeciwnie, szukają kontaktu z drugim człowiekiem. – Ludzie przyjeżdżają do nas już nie z klucza od czego chcą uciec, tylko czego poszukują – mówi Marcin Wiechowski z siedliska Kwaśne Jabłko, na Warmii. – Tym, co jest dla nas najważniejsze, to stworzyć w tym miejscu klimat ludzki. Pokazać, w jakiej grupie żyjemy, ile osób do nas przyjeżdża, jakie tworzymy relacje z ludźmi – dodaje.
Najpiękniejsze miejsca to te, w których klimat tworzą gospodarze. Przyjeżdża się do nich jak do dobrych znajomych i spotyka autentycznych, szczerych ludzi, którzy niczego nie udają. Otwierają przed nami drzwi do swojego domu i pozwalają skosztować ich stylu życia. Często są to dobrze prosperujące biznesy, ale prowadzone przez szczęśliwych i spełnionych ludzi, których spokój i równowaga udziela się również gościom.
Najpiękniejsze miejsca to również te, w których królują smaki dzieciństwa, miłość i pasja do gotowania, gdzie sercem jest kuchnia. Wiele domów gościnnych postawiło na slow food, kuchnię opartą na sezonowych i lokalnych produktach, promującą regionalne smaki. Najważniejsza jest jakość i przygotowanie dań, a to wymaga czasu i cierpliwości. Na drzwiach Oberży pod Psem na Mazurach wisi papierowa torba z McDonald’s z napisem: „Nie mamy czasu dla ludzi, którzy nie mają czasu”. To jest właśnie kwintesencja Slow i informacja na jakich gości czekają gospodarze.
Najpiękniejsze miejsca to również te oddalone od zgiełku miasta, w których panuje cisza, spokój i gdzie możemy pobyć blisko natury. Często ich widok zapiera dech w piersiach, a o ich istnieniu nie mamy pojęcia, chociaż są na wyciągnięcie ręki.
Jeśli chcecie przeczytać cały artykuł, zapraszam do przeczytania najnowszego numeru Newsweek Slow. W numerze m.in radość, optymizm i humor – czego nas uczy pogoda ducha? Historie kuchenne – jedz, dziel się, nie wyrzucaj, Mindfullness w doniczce i Zdala od zgiełku – podróże w rytmie slow, gdzie znajdziecie rekomendacje miejsc na wyjazd od Tasty Places.